Stylizacja rzęs produktami Neicha - moja wrażenia

23:04


W ciągu swojego - jak dotychczas - trzyletniego stażu, zdążyłam poznać ofertę wielu firm zaopatrzonych w produkty do profesjonalnego przedłużania rzęs. Choć spora część z oferowanych produktów nie zapadła mi w pamięci, do wielu z nich chętnie powracam do dnia dzisiejszego. Dlaczego? To proste - moim podstawowym kryterium wyboru produktów jest ich jakość. Czy podobnie będzie z produktami marki Neicha? Jeśli tak, to dlaczego? Zapraszam do zapoznania się z recenzją produktów których użyłam do kilku moich stylizacji.


Etapy przedłużania rzęs zawsze muszą iść w swojej kolejności. Przygotowanie rzęs naturalnych do tejże czynności jest bardzo istotną kwestią - od niej bowiem w dużej mierze zależy trwałość aplikacji. Już dawno do lamusa odszedł mit, jakoby mycie rzęs powodowało ich szybsze wypadanie - faktem jest, iż dzieje się zupełnie na odwrót, dlatego też pierwszym, najistotniejszym krokiem jest ich dokładne oczyszczenie za pomocą specjalnego szamponu do rzęs. Cóż później? Później zaczyna się zabawa.. w małego chemika! ;-)


Trzy czarodziejskie, piętnasto-gramowe buteleczki - każda z inną, płynną zawartością. Pierwsza z nich to cleanser - czyli odtłuszczacz rzęs naturalnych. Niezastąpiony produkt z zawartością wzmacniającej rzęsy naturalne witaminy C, dodatkowo wspomagającej pozbycie się resztek zanieczyszczeń na oku. Doskonale przygotowuje rzęsy do dalszego etapu jakim jest bazy podkładowej - inaczej mówiąc, primera. To również jest produkt wielozadaniowy - oprócz ponownego odtłuszczenia rzęs i pokrycia ich warstwą zwiększającą przyczepność, powoduje też lepszą trwałość kleju. Co za tym idzie? Zdecydowanie lepsza trwałość, aniżeli stylizacja saute. Takowa jest wręcz niedozwolona. A fe!
Cóż kryje się w ostatniej buteleczce? Drogie Panie - to produkt, którego nie powinno zabraknąć w kuferku Waszej stylistki. Mowa oczywiście o removerze, którego celem jest rozpuszczenie łączeń klejowych. Na co dzień rzadko kiedy używany, może znacznie wspomóc ściągnięcie rzęs po poprawianej przez nas, nieudanej, poprzedniej aplikacji - bez możliwości uszkodzenia naturalnych włosków. Doskonale odpowiada mi jego stan skupienia - jest to produkt w żelu, wobec czego ryzyko przedostania się go do oczu jest niewielkie. I wilk syty - stylistka wspomożona w nużącej czynności - i owca cała. Czas na aplikację!


Klej Super testowałam w momencie dość dużych skoków temperatur i wilgotności, w okolicach 22-28°C i 30-80%. Warunki - całkowicie ekstremalne. Pomimo przechowywania w magic pack'u, dość szybko gęstniał zarówno w butelce, jak i na szkiełku. Dość intensywnie paruje, wydzielając wyczuwalny, mocny zapach - może podrażniać bardziej wrażliwe oczy. Wedle zapewnień producenta, trwałość tego kleju to czternaście tygodni, podczas gdy czas wiązania to 1-2 sekundy. Dla mnie niestety jest zbyt wolny - wybieram kleje półsekundowe, które idealnie pasują do mojego tempa pracy. Być może wilgotność w mojej pracowni była zbyt niska - bardzo składał kępki w stylizacjach volume. Dobrze jednak wypadł przy aplikacji rzęs kaszmirowych. Pora na wisienkę na torcie..


Moje testy odbywały się na rzęsach premium mink, czyli syntetycznych norkach. Pod uwagę brałam trzy grubości rzęs, których używam najczęściej - 0.07, 0.10, 0.15. Pojedyncza kasetka zawiera mix długości - szesnaście rzędów rzęs, co do których parametrów mamy wybór dwóch opcji - włoski 8-14 mm lub nieco krótsze, 6-14 mm.


Premium minki są bardzo miękkie, dzięki czemu noszenie ich - oczywiście, odpowiednio dobranych - na oku nie obciąża naturalnych włosków. Jak na wygląd idealnych minków przystało - lekki materiał w kolorze głębokiej czerni, odbijającej w świetle dziennym w delikatny w odcień granatu, tworzy efekt dalece odbiegający od sztucznego wizerunku.


Paski rzęs bezproblemowo wyjmują się z kasetki. Klej, który utrzymuje pasek na miejscu jest stabilny, silny, dzięki czemu nie przesuwają się w lash holderze. Jak widać na zdjęciu powyżej - włoski są dobrze, lecz dość płytko umocowane, dzięki czemu doskonale się je ściąga, tworząc kępki rzęs.


Tak! Oto gotowe kępki, które wprost z paska za pomocą kilku ruchów lądują na oku klientki. Choć na zdjęciu pozornie niczym się nie różnią, począwszy od dołu widzimy trzy różne grubości - 0.15 (używane przeze mnie do metody 1:1), 0.10 (wykorzystywane do metod 2D i 3D) oraz 0.07 - moich ukochanych, tworzących efekt puszystego wachlarzyka. Idealny profil, świetna sprężystość, nie odkształcanie się - czy wiecie już, dlaczego nazywają się premium?

__________

Powracamy do pytania z pierwszego akapitu tego postu. Teraz z pełną świadomością mogę wysunąć krótki, acz sensowny wniosek - tak, to jest to! Wybaczam małą wpadkę w postaci zbyt wolnego kleju, który mimo wszystko sam ustala zasady - to on wybiera nas, nie my klej. Produkty Neicha na pewno dołączą do stałego asortymentu moich zasobów. 

Może Ci się spodobać

8 komentarze | COMMENTS

Dziękuję za odwiedziny. Jestem szczerze zainteresowana tym, co macie do powiedzenia. Każdy komentarz czytam oraz staram się odpowiedzieć. Zostań ze mną dłużej, dodając do Obserwowanych! :)

Z ogromną chęcią odwiedzam Wasze blogi, których obserwowanie sprawia mi przyjemność. Nie mam nic przeciwko linkom do Waszych blogów, jednak to nie miejsce na nachalną reklamę. Szanujmy pracę innych.