­

Historia najsłynniejszych perfum świata - Chanel no. 5

14:19



O najbardziej eleganckim wśród kobiecych perfum wspominałam przy okazji postu top klasycznych kosmetyków, które przetrwały więcej, aniżeli kilka dekad. Chanel no. 5 to zapach magiczny, intrygujący. W czym tkwi ich sekret? Dlaczego od dziesiątek lat pożądają je kobiety z całego świata?

Na początku był chaos..

Gabrielle Chanel była kobietą, która zrewolucjonizowała ówczesny świat mody. Za klasyczny kanon elegancji uważane są rozpowszechnione przez nią modele ubrań - dzianinowe stroje, golfy, mała czarna, również prochowiec. Coco to jej przydomek artystyczny, pochodzący z czasów, kiedy była piosenkarką. Po przeprowadzce do Paryża, założyła swój butik. Interes kręcił się na tyle dobrze, że Chanel stała się bardzo dobrze usytuowaną kobietą.

W jej głowie narodził się pomysł stworzenia perfum. Coco uważała, że zapach kobiety powinien być nie mniej ważny, aniżeli jej sukienka.
Kobieta powinna nosić perfumy wszędzie tam gdzie chciałaby być całowana
- mawiała. 

Kontrowersyjna projektantka postanowiła stworzyć pierwszy syntetycznie zrobiony zapach, którym miałaby pachnieć każda elegancka kobieta. Do tego zadania zatrudniła Ernesta Beaux - francuza, rosyjskiego emigranta, którego rodzina w okresie rewolucji odpowiadała za perfumy na dworze carskim. 

Praca nad samym zapachem okazała się być bardzo mozolna - wymogi stawiane przez Gabrielle były bardzo rygorystyczne. Inspirowały ją zapachy z dzieciństwa, które spędziła w małej, francuskiej wiosce - woń kadzidła w kościele, mydło, ulotne nuty kwiatowe. Perfumy powstały w wyniku metody wielu prób i błędów, czego efektem był aż dziesięć różnych od siebie zapachów. Roboczo były one nazywane według kolejności numerycznej, która stała się również oficjalną wersją nazewnictwa.

Perfumy składały się z ponad 80 składników. Do głównych z nich należały: w nucie głowy – nerola, cytryna, bergamotka, w nucie serca – róża, odmiana jaśminu, lilia, natomiast baza – to wanilia, ambra oraz drzewo sandałowe. Legenda głosi, że zupełnie przypadkowo dodano do zapachu zbyt dużo aldehydów i właśnie ich przedawkowanie sprawiło, że zapach stał się tak wyjątkowy.

Promocja zapachu

Nieoficjalna premiera miała miejsce w roku 1921. Na rynek zostały jednak wprowadzone rok później w okresie świąt Bożego Narodzenia, kiedy to pierwsze 100 flakonów Chanel rozdała najlepszym klientom swojego butiku. Wówczas też testowała zapach, a po upewnieniu się, że jest on idealny wprowadziła go do powszechnego użytku.

Produkcji perfum nie podjęła firma należąca bezpośrednio do Gabrielle, lecz konsorcjum, w którym projektantka mody miała 10% udziałów, natomiast reszta należała do rodziny Wertheimerów.

Cztery lata później zawiązała się spółka Parfums Chanel. Siedemdziesiąt procent udziałów w firmie należało do francuskiego biznesmena Pierra Wertheimera, 20 procent miał Theophile Bader, właściciel popularnej ówcześnie sieci sklepów galanteryjnych. 



Jak na tamte czasy, perfumy były bardzo dobrze promowane. Reklamowały je gwiazdy XX wieku, takie jak Marylin Monroe, Catherine Deneuve, Carole Bouquet, Estella Waren, Audrey Tautou oraz Nicole Kidman.


Historia flakonu

W tym miesiącu perfumy Chanel no. 5 obchodzą swoje 93 urodziny. W przeciągu tych lat sam flakon ulegał bardzo subtelnym zmianom, dostosowującym go do nowej epoki.



Pierwowzór buteleczki wedle źródeł wyglądał następująco:



Etapy zmian w wyglądzie flakonu możemy również podziwiać we francuskim muzeum, które doskonale zobrazowało wygląd butelki na przełomie lat:


____

Tuż przed wojną Coco zrzekła się praw do perfum, w zamian otrzymując comiesięczne stypendium. Swojej decyzji żałowała aż do śmierci. 
Obecnie perfumy Chanel no. 5 uchodzą za jedne z najbardziej pożądanych, kobiecych zapachów, wokół których żadna kobieta nie przejdzie obojętnie. Można je kochać, można ich nienawidzić - jedno jest pewne, nie ma nic pomiędzy.

Może Ci się spodobać

35 komentarze | COMMENTS

  1. Historia Chanel jest ciekawa, ale osobiście nie mogłabym nosić tego zapachu. Jest dla mnie za mocny

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie ten zapach to żadna rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby znam te parfumy, ale w zasadzie nie wiem, jak pachną, muszę się kiedyś przejść i sprawdzić czy mi się podobają :D

    U mnie na blogu trwa rozdanie, serdecznie zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapach - legenda. Ja jestem z tych nienawidzących ;) Nie byłabym w stanie go używać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam okazji poczuć ich zapachu ;(

    OdpowiedzUsuń
  6. jeden z moich ulubionych zapachów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Klasyka, ale ja szczerze mówiąc za nim nie przepadam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. To chyba jednak nie mój zapach, bo widzę, że w nutach bazy znajduje się wanilia i drzewo sandałowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam to połączenie :) Jednak czy to one jest kluczowe w tym perfumie, czy rzeczywiście prawdą jest legenda o aldehydach.. tego już nie wiadomo.

      Usuń
  9. Historię z chęcią przeczytałam, ale zapach niespecjalnie mi się podobał ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wierzę w to, że istnieją ludzie, którzy UWIELBIAJĄ ten zapach. :D Dla mnie to jest szok, bo mimo że nie mam specjalnie wrażliwego nosa i nie jestem zbyt wybredna, to te perfumy pachną jak perfumy starszej pani kupione w sklepie "wszystko po 4 złote". Są tak mocne, duszące i meczące, że aż brakowało mi słów, kiedy poznałam ten kultowy zapach... Jest w nich dosłownie wszystko, co może człowieka odrzucić - wszystkie straszące zapachy ze starej szafy, z dymiących kominów, ze znoszonych butów i zakurzonych futer.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, uwierz, że są. :)
      Dla mnie nie do przejścia jest wiele perfum, bo różnie mi się one kojarzą. Przede wszystkim - zapachy zupełnie inaczej prezentują się na skórze, inaczej w butelce, głównie przez różny poziom pH skóry. Każdy ma inny gust, co nie podlega dyskusji.

      Usuń
    2. Poza tym pamiętajmy, że powstały one 93 lata temu, w dodatku będąc pierwszymi syntetycznymi perfumami, tak jak napisane powyżej. Nic dziwnego, że niektórym mogą kojarzyć się babcino ;)

      Usuń
  11. Ja piątki nie lubię, ale bardzo spodobała mi się nowa propozycja Chanel Coco Noir :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A mnie się ich zapach nie podoba, jakoś nie są to moje nuty zapachowe.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ciekawy post :) lubię takie ciekawostki

    OdpowiedzUsuń
  14. To jest produkt nieśmiertelny, klasyczny ;D

    Z tego co się orientuję to hard Semilaca jest pierwszą hybrydą do przedłużania ;) Jednak między nią a żelem są spore różnice. Żel jest twardszy i generalnie mocniejszy, jednak ma też swoje minusy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę się zainteresować nieco tą hybrydką, brzmi super! :)

      Usuń
  15. Dostałam je kiedyś w prezencie. Niestety całkowicie nie mój zapach. Ale wypromowany świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kobieta powinna nosić perfumy wszędzie tam gdzie chciałaby być całowana ❤ świetny tekst ! Co do perfum to chyba nie wiem jak on pachnie, albo nie wywołał we mnie żadnych emocji skoro nie pamiętam go ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coco nie raz popisała się słowami, które utkwiły w głowach milionów kobiet ❤

      Usuń
  17. Bardzo ciekawa historia! Chyba lepiej bym tego nie skleiła ; )) Jestem za teraźniejszym flakonem, wcześniejsze choć ważne nie przypadły mi do gustu ; ))

    OdpowiedzUsuń
  18. Sama historia zapachu jest niesamowita, ale wąchałam piątkę kilka razy i zupełnie mi ten zapach nie odpowiada. Może za jakieś 20 lat będzie mi się podobał, ale teraz to zupełnie nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też póki co nie widzę siebie ubranej w ten zapach. Jest dla mnie zbyt poważny, nawet na wieczór ;)

      Usuń
  19. Świetnie przedstawiłaś historię najsłynniejszych perfum. Ja nie testowałam ich na skórze, tylko na blotterze (wiadomo, że wtedy zapach inaczej wybrzmiewa) i po tym teście nie byłam zachwycona. Z drugiej strony na Chanel Chance też bym się nie zdecydowała gdybym testowała wyłącznie w ten sposób. Dopiero po kilku próbkach stwierdziłam, że perfumy, mimo pierwszego nieciekawego wrażenia, niesamowicie się rozwijają na skórze i zdecydowałam się na pełnowymiarowy flakon. Być może z Chanel 5 byłoby identycznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!
      Chanel Chance to mój numer jeden wśród perfum tej marki, idealnie wstrzelił się w moje gusta. Jedyne co miałam mu do zarzucenia to fakt, że 100 miliitrów wykończyłam w niecałe pół roku.. :))

      Usuń
  20. te perfumy jak na razie nie są dla mnie, jeszcze do nich nie dojrzałam, oglądałam film o Coco i bardzo mi się podobał.

    OdpowiedzUsuń
  21. Dla mnie, mimo iż mam 50+ Chanel Nr.5 jest ciężki, taki "rautowy". Oczywiście myśląc o rautach przedwojennych....
    Tekst Twój jest bardzo lekki, powiedziałabym wręcz, że kobiecy. Choć widzę, iż przydałaby się korekta przed puszczeniem tekstu w eter bo przecież można się zagubić i popełnić małe lapsusy: "Chanel stała się bardzo dobrze usytuowaną kobietą". Odnoszę wrażenie, że miało być sytuowaną.... Oczywiście życzliwie, a jednocześnie z podziękowaniami za to co robisz.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny. Jestem szczerze zainteresowana tym, co macie do powiedzenia. Każdy komentarz czytam oraz staram się odpowiedzieć. Zostań ze mną dłużej, dodając do Obserwowanych! :)

Z ogromną chęcią odwiedzam Wasze blogi, których obserwowanie sprawia mi przyjemność. Nie mam nic przeciwko linkom do Waszych blogów, jednak to nie miejsce na nachalną reklamę. Szanujmy pracę innych.